Strona główna: Różnice pomiędzy wersjami

Z Emma Popik : Oficjalna strona gdanskiej autorki ksiazek SF
Skocz do: nawigacja, szukaj
(Do czytania)
(Wiersze i Limeryki)
 
(Nie pokazano 273 wersji utworzonych przez 5 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
 +
== Witaj! ==
  
== Do wydania ==
+
Szanowny Czytelniku, jesteś na mojej jedynej oficjalnej stronie. Starałam się tu umieścić dane na temat całej twórczości literackiej: są tutaj teksty, pochodzące z mojego prywatnego komputera, niektórych nigdzie nie publikowałam, masz do nich dostęp po raz pierwszy.
 +
Daję również możliwość przeczytania  fragmentów  powieści  i opowiadań, piszę  fantastykę, powieści sensacyjne i książki dla dzieci.
 +
Zawieszam również posty na blogu, który prowadzę od kilku lat, dotyczą różnej tematyki.  Liczę na to, że pobudzą czytelnika do refleksji, którymi zechce się ze mną podzielić.
  
* [[Tajemnice Emilki]] - książka dla dzieci w wieku lat 12
+
''Emma Popik, Gdańsk 10-07-2022''
 
 
 
 
== Do czytania ==
 
 
 
*[["Wejście do baśni" - sztuka teatralna]]
 
 
 
*[[ "Kto zaczarował deszcz" - opowiadanie
 
 
 
 
 
KTO ZACZAROWAŁ DESZCZ
 
 
 
 
 
Tego ranka Marek bardzo się spieszył. Biegał po całym pokoju, zbierając swoje rzeczy. Wrzucał je do plecaka, trzymając go za szelki. Poprzedniego wieczoru poukładał je wszystkie. Teraz jego rzeczy były porozrzucane po podłodze lub wciśnięte za meble. A to dlatego, że w tym niewielkim pokoiku mieszkał ktoś jeszcze. Był to Ryś. Oczywiście nie taki prawdziwy, duży ryś z ZOO ani też mały, pluszowy, jakiego kładziemy obok na poduszce przed zaśnięciem. Ryś był żywy, i to jak, aż za bardzo. I właśnie Ryś się obudził. Usiadł na łóżku i od razu zadał jedno ze  swoich stu tysięcy pytań.
 
- Dokąd tak się spieszysz? 
 
Marek wiedział, że musi odpowiedzieć na pytania Rysia. Dlaczego? To przecież oczywiste, gdyż Ryś powtórzył. – No, dokąd tak się spieszysz?
 
Ale dzisiejszy dzień był szczególny. Był bardzo ważny. Miało bowiem zdarzyć się coś niezwykłego. I Marek postanowił nie ulegać Rysiowi, nie dać sobą rządzić, choć zwykle to czynił dla świętego spokoju. Odpowiedział:
 
- To zagadka!
 
- Ale jaka? – znowu pytał Miś.
 
- Rozwiązaniem jest w moim indeksie!
 
- Jakim indeksie? – pytał Ryś, udając, że nigdy tego indeksu nie widział.
 
- Powiem ci, co jest na okładce – zaproponował Marek. – A ty odgadniesz, gdzie ten indeks leży.
 
- Też mi zagadka – powiedział z wyższością Ryś. - Wiem, co jest na okładce. 
 
- Skąd możesz wiedzieć, skoro nigdy go nie widziałeś – powiedział Marek z jeszcze większą wyższością.
 
- Widziałem, bo indeks jest tam – Ryś pokazał palcem stertę zabawek na środku dywanu.
 
Marek skoczył jak prawdziwy ryś. Zaczął rozgrzebywać stos zabawek, jakby miał pazury prawdziwego rysia z ZOO. I nareszcie! Jest! Pochwycił indeks jak prawdziwy skarb i włożył go delikatnie do plecaka, uważając, by nie pognieść okładki.
 
- I co jest na okładce? – zapytał Marek, drocząc się z braciszkiem.
 
- Jest tam namalowany prawdziwy ryś – powiedział chłopczyk.
 
- Tam jest lew – sprostował Marek.
 
Pod stosem zabawek znalazł też zeszyt i długopis oraz swój album z wyklejankami. I te przedmioty powkładał delikatnie do plecaka, uważając, by nie pognieść.
 
- A dlaczego lew, a nie ryś? – dopytywał się Ryś.
 
- Bo to jest Indeks Akademii Gdańskich Lwiątek – powiedział z dumą Marek.
 
- Ja też chcę być w Akademii Gdańskich Lwiątek – zażądał Ryś.
 
- Jeśli będzie Akademia Rysiątek, to się zapiszesz – zażartował Marek.
 
- Ja też chcę - zaczął Ryś.
 
- Jeśli odgadniesz zagadkę.
 
- Mów! – zażądał Ryś.
 
- Co to jest za Dwór, który nie jest na dworze?
 
- A gdzie jest? – zapytał Ryś.
 
- To właśnie masz odgadnąć – wyjaśnił Marek.
 
- Acha! – domyślił  się Ryś.
 
I tak go zmęczyło to odkrycie, że usiadł na swoim łóżeczku i zamyślił się głęboko. Marek miał więc chwilę spokoju, by dołączyć pakowanie swoich rzeczy. Najważniejszą z nich był telefon komórkowy, doskonałe urządzenie, które miało wiele możliwości. Marek miał specjalną skryjówkę na swój aparat, gdzie nie mogły dotrzeć łapki Rysia. Korzystając z okazji, że Ryś pogrążył się w głębokiej zadumie, szybko po niego sięgnął i włożył do bocznej kieszonki plecaka. Zacisnął rzepy, aby komórka się nie wyśliznęła i zarzuciwszy plecak na ramię, biegł do drzwi.
 
- A moja zagadka? – domagał się Ryś.
 
Marek  wciąż wymyślał rymowanki i tym razem również odpowiedział wierszykiem-zagadką na życzenie Rysia.
 
- Jest taki Dwór, który nie jest na dworze,
 
Obok stoi studnia, skąd woda w górę rwie.
 
Dworem byli rycerze i każdy to wie.
 
A teraz jest dom. I niech ci to pomoże.
 
Słuchając zagadki, Ryś powtarzał poszczególne wyrazy – Dwór – dworze – pomoże. Rycerze - nie wierzę – Ryś dodał rym od siebie, co mu się tak spodobało, że znajdował następne. – Dworem – z honorem, woda – szkoda, studnia – cudnia. Czy jest takie słowo? – zapytał Marka.
 
Ale Marek był już za drzwiami. Ryś tego nie zauważył, gdyż pochłonęła go zabawa  w rymowanki. Teraz również się nie zmartwił brakiem odpowiedzi na swoje pytanie, tylko wciąż szukał rymów do słowa: dom. Ale nie od razu mógł je znaleźć.
 
W tej właśnie chwili Marek usłyszał trel słowika. Był to dźwięk, pod jaki przyporządkował Kornelię w swojej komórce. Śpiew umilkł po chwili, dziewczynka bowiem dawała mu tylko sygnał, że już wyszła z domu.
 
Kornelia! Marek zobaczył w swojej wyobraźni piękną dziewczynę, z którą chodził do tej samej klasy, III a. Zobaczył, jak się uśmiecha, pokazując lśniące zęby. Wyobraził sobie, że się ku niej pochyla, aby powiedzieć „Cześć!”, a ona w tej chwili odsuwa się do niego. Na jej twarzy pojawia się wyraz odrazy,  a ręka wędruje do góry i zasłania nos. Zobaczywszy taką scenę, Marek szybko zawrócił i podbiegł do łazienki. Nałożył sporo miętowej pasty na szczoteczkę i wyczyścił zęby. Wypłukał je potem starannie, robiąc gul-gul. Obejrzał się jeszcze w lustrze, które wisiało nad umywalką, rozczochrał włosy, poprawił kołnierzyk i tym razem już wybiegł z domu.
 
Nie tylko on. Tego niezwykłego dnia w całym Głównym Mieście Gdańska słychać było kroki spieszących się dzieci. Szły prędko, szu-szu-szu, a wszystkie coś szeptały do siebie.
 
- Co te dzieci szepczą? – zdziwiła się ulica Szeroka. – O czym szeszepczą?
 
Powtarzała sylaby, w których znajdowała się sylaba złożona z głosek tworzących jej nazwę. Powtarzała je przy każdej okazji, bo sprawiało jej to wielką przyjemność. Czuła wtedy, że jest szczególnie szeszeroka.
 
Dziwiła się, gdyż nie widziała jeszcze nigdy dotąd, aby tyle dzieci naraz mówiło coś do siebie. Widywała, owszem, ludzi idących samotnie i coś mówiących. Ale to była zupełnie inna przyczyna: ci ludzie mieli po prostu mikrofon przy ustach i rozmawiali z przyjaciółmi przez komórkę. Każdy spotykał na swojej drodze rozmawiające tak osoby, nie tyko ulica Szeszeroka.
 
Widywała je również ulica Ogarna, ale i ona również nigdy dotąd nie przeprowadzała dzieci, które idąc, ciągle coś powtarzały.
 
Usłyszała pytanie ulicy Szerokiej i starała się nasłuchiwać, o czym szepczą dzieci. Jednakże myśliwskie psy, które się ukrywały w jej nazwie, również usłyszały szepczące dzieci. Zaczęły szczekać, by powiedzieć ulicy, czego się dowiedziały. Na ulicy jednak rozlegało się tylko głośne hau-hau i nie można było zrozumieć ani słowa. Psy, ukryte w nazwie ulicy, szczekały tak głośno, że starszy pan idący o lasce, zatrzymał się akurat przed Pałacem Młodzieży i przez chwilę nasłuchiwał. Na jego twarzy odmalował się wyraz ogromnego zdziwienia. Włożył nawet palec do ucha, potrząsając głową w taki sposób, jakby chciał wytrząść z niej krople wody, które się zazwyczaj dostają podczas kąpieli. Nic jednak nie wypadło z ucha starszego pana z laską.
 
Nagle zbudził się kot, który wysypiał się na trawniku. Podniósł głowę, nasłuchując przez chwilę. Usłyszał najwyraźniej, że pędzi na niego cała sfora myśliwskich ogarów, ujadając głośno. Jak się nie zerwie, jak nie popędzi przez trawnik co sił w szarych łapkach i hyc na drzewo. Ale i tam dogoniło go ujadanie sfory. Biegł więc coraz wyżej i wyżej, aż do najwyżej położonych gałęzi. Usiadł, kiedy się rozejrzał, zobaczył, jak daleko jest do ziemi. I wtedy zawołał za wszystkich sił: „Miauu!”
 
Na to rozpaczliwe wołanie troje dzieci wyszło z drzwi Pałacu Młodzieży. I oczywiście dzieci szeptały coś do siebie.
 
- Milczeć! – wrzasnęła ulica Ogarna na swoje psy, gdyż chciała usłyszeć, co mówią dzieci. Ogary zamilkły natychmiast, gdyż były do psy dobrze wytresowane. Zapanowała cisza.
 
- O, kotek! - zawołała dziewczynka, która właśnie mijała drzewo, na którym rozpaczliwie wydzierał się szary kotek.
 
Dzieci przestały do siebie szeptać i ulica Ogarna oraz wszystkie jej psy pomimo nasłuchiwania nie mogły usłyszeć ani słowa, bo żadne z dzieci akurat nie szeptało do siebie. Kotek przestał słyszeć ujadanie psów. Rozejrzał się: „Wcale nie jest tak daleko”, pomyślał, spoglądając ku ziemi. Poczuł się bardzo bezpiecznie, widząc dzieci. „W razie czego, złapią mnie” - i skoczył prosto pod nogi dzieci. Ale zanim zdołały go schwytać, pobiegł za budynek Pałacu Młodzieży, gdzie przy portierni czekała na niego miseczka ze śniadaniem
 
Starszy pan z laską przestał potrząsać głową i wyjął palec z ucha. - Zdawało mi się - powiedział i ruszył przed siebie. Uśmiechał się, przypominając sobie dawne polowania, w których brał udział. I wtedy również tak samo ujadały ogary. Starszy pan przypomniał sobie piękne chwile młodości, kiedy pędził przez łąki na szybkim koniu, dmąc w myśliwską trąbkę. 
 
Kiedy dzieci przechodziły pod Bramą Złotą, ta również coś usłyszała. Była jednak tak zajęta powtarzaniem sobie łacińskich sentencji, że nie zrozumiała, co mówią. Tłumaczyła z łaciny na język polski i powtarzała sobie, żeby nie zapomnieć. Wsłuchała się jednak w to, co mówią dzieci i zapomniała, co ona sama mówiła: „Dzielnie, lecz z honorem”, powiedziała. „Coś nie tak” i zaraz przypomniała sobie słowo, na którym skończyła tłumaczenie. „Timeo, timide – skromnie, trwożnie. Zapomniałam!” Zawołała do siebie swoim złotym głosem, którzy dźwięczał w powietrzu jak uderzające o siebie płatki złotych róż.
 
Tak rozmawiały ze sobą gdańskie ulice. Dzieci jednak tego nie słyszały, nie rozumiały bowiem ich mowy. Dla dzieci ulice były nieme. Złota Brama była tylko bramą z łacińskimi napisami.
 
Był jednak pewien człowiek, który rozumiał mowę gdańskich ulic. Przemawiały do niego bramy i domy. Słyszał twarde dźwięki kamieni i głuche szepty cegieł. Dla tego człowieka miasto było żywe i głośne. Każdy dom i każda ściana wyjawiały mu swoje tajemnice. Opowiadały mu niezwykłe historie, które się wydarzyły w ich murach. Słuchał ich i zapamiętywał. Miał jednak jedno wielkie marzenie.
 
I właśnie w tej chwili Złota Brama zwróciła uwagę na niezwykłego człowieka, który podążał w jej stronę. Jego szyja była owinięta czerwonym szalikiem, chociaż wcale nie bolało go gardło. Długi szal sięgał nieomal jego kolan. Jego buty były również czerwone i to w takim samym odcieniu jak szalik.
 
Złota Brama znała go. „Witaj, Wielki Animatorze”, powiedziała. Uśmiechnęła się  do niego swoim złotym uśmiechem i strząsnęła na niego nieco złotego pyłu ze swoich ornamentów. „To na szczęście”, zawołała. „Niech ci się powiedzie, cokolwiek zamierzasz”, dodała. 
 
„Dzielnie, lecz z rozwagą”, Wielki Animator przeczytał łacińską sentencję ze Złotej Bramy. Jakże się ona ucieszyła! Przypomniała sobie nagle wszystkie łacińskie słowa, które zapomniała.
 
Zerwał się nagle wiatr i pociemniało niebo. Wielki Animator podniósł głowę i spojrzał na chmury. Wisiały nisko nad Gdańskiem, a dokładnie tuż nad Głównym Miastem – ulicą Długą, Ogarną i Szeroką.
 
„Zaraz lunie”, zmartwił się. „A dzieci nie zdążą”. Nasłuchiwał tupotu nóżek idących dzieci. Nasłuchiwały również ulice. „Zmokną, zanim dotrą na miejsce”, obawiał się. „Przeziębią się dzieciaki i dostaną kataru”. Co tu zrobić? Nie może powiedzieć dzieciom, żeby się schowały przed deszczem, bo one właśnie podążają ulicami Głównego Miasta. Wszystkie idą w to samo miejsce i bardzo się spieszą. Nie mogą się spóźnić. Idą bowiem w takie miejsce, gdzie nikt się nie spóźnia. Być tam zaproszonym jest wielkim zaszczytem. Dzieci wiedzą o tym i nie zatrzyma ich ani ciemniejące niebo, ani też deszcz, który lunie na ich odkryte główki.
 
Pozostaje tylko jedno do zrobienia: trzeba zatrzymać deszcz. Ale kto może to zrobić? Czy potrafi to Wielki Animator? A może potrzebny jest ktoś jeszcze potężniejszy?
 
I nagle wszystkie kamienice z ulicy Długiej spojrzały w jedno miejsce. Spojrzała Strzelnica Św. Jerzego. Patrzył Dom Uphagena. I kamienica na rogu. A wtedy Wielki Animator poszedł do przodu kilka kroków i rozejrzał się wokoło. Jego oczy zetknęły się ze wzrokiem lwów. Wielkie zwierzęta patrzyły na niego groźnie. Wielki Animator jednak wcale się nie uląkł ich groźnego spojrzenia. Wprost przeciwnie, spojrzał im w oczy głęboko. Były to olbrzymie lwy wyrzeźbione z twardego kamienia. Stały po obu stronach tarczy herbowej i osłaniały ją swoimi potężnymi łapami, z których sterczały długie i ostre pazury. Lwy osłaniały herb Gdańska. Były jego obroną. Stały tak od setek lat  na swych potężnych łapach. Budziły strach i szacunek. Nikt nie ośmielił się nigdy do nich zbliżyć. Żaden wróg nie miał odwagi podnieść ręki na herb Gdańska. Dlatego miasto było bezpieczne.
 
Wielki Animator spojrzawszy w oczy lwom, kiwnął porozumiewawczo głową,  a potem zrobił coś niezwykłego. Na samym środku ulicy ukląkł na lewe kolano i podniósł prawe ramię.
 
Patrząc na herb Gdańska, wskazał ręką na dwa krzyże.
 
- Jesteście symbolem Kościoła – powiedział. – Składam wam pokłon.
 
Lwy spojrzały ze zrozumieniem.
 
Wielki Animator uniósł rękę do głowy i zasalutował. Spojrzał na koronę umieszczoną ponad krzyżami w herbie Gdańska i powiedział:
 
- Korono, jesteś symbolem władzy. Oddaję ci cześć.
 
Opuścił ramię i ponownie zwrócił się do kamiennych lwów.
 
- Powołałem wielką armię gdańskich lwiątek, a są nimi dzieci chodzące do szkół. One swoją obecnością chronią miasto. A teraz te lwiątka idą na wielką uroczystość. Spójrzcie na czarne chmury: zbliża się deszcz. Jeśli deszcz zmoczy dzieci, nie dotrą na miejsce. Będą się kulić pod drzewami i czekać, aż deszcz ustanie. Mogą się przeziębić i rozchorować. Nie chcemy tego.
 
Lwy patrzyły ze zrozumieniem. Piękna uroczystość będzie przykra, jeśli dzieci przyjdą mokre i zmarznięte. Nie można jej zmarnować.
 
Wiedziały, co mają zrobić.
 
Powagą swojego urzędu strażników herbu zwróciły się do króla na wieży. Stał w złotej koronie, pochylając się ponad miastem. Jego korona na herbie miasta świadczyła, że Gdańsk jest wielkim miastem Rzeczpospolitej i otrzymał wszelkie przywileje królewskie, wynikające z opieki króla.
 
Król zrozumiał, o co proszą go lwy z herbu. Kiwnął głową. A wtedy lwy zwróciły się do największego kościoła w Gdańsku. Stał na samym środku miasta.  Był zbudowany z tysięcy cegieł. Był tak wielki, że nie było większego w całym świecie. Jego wieżyce były potężne i sięgały niemal chmur. Lwy przekazały świątyni życzenie króla. A wtedy wszyscy wypowiedzieli życzenie.
 
Wypowiedział je Wielki Animator. – Chcę, żeby chmury odpłynęły znad Gdańska.
 
Powtórzyły je lwy. – Niech deszcz się zatrzyma.
 
A wtedy król wypowiedział swój królewski rozkaz. – Odejdźcie.
 
I zaklęcie powtórzyła wielka świątynia. – Niech gdańskie dzieci dotrą bezpiecznie, proszę pokornie.
 
Marek szedł swoją trasą, którą sobie zapisał w komórce. Musiał minąć trzy ulice, aby dotrzeć na miejsce zbiórki. Spotka tam dzieci z jego klasy oraz z innych szkół. Wszystkie bowiem idą na wielkie spotkanie. Przyspieszył kroku, gdyż nie chciał się spóźnić na tę wspaniałą uroczystość. Będą na niej wszyscy. Ale oczywiście przyjdzie i Kornelia. Jak tylko wypowiedział w myślach to imię, zobaczył dziewczynkę o jasnych włosach, które wciąż spadały na oczy, a ona je odsuwała palcami. Kornelię lubił szczególnie. Teraz też wysłał jej sms z formie wierszyka.
 
Cztery tu są lwy, a każdy zielony.
 
Takie uszy i zęby, a nawet ogony,
 
Zaraz woda wytryśnie i zaleją je fale
 
I choć wody nie lubią, nie poruszą się wcale.
 
Stał, czekając, aż dziewczynka przeczyta smsa i odpowie mu, gdzie jest i gdzie się spotkają. Po chwili usłyszał dźwięk, szybko więc odczytał odpowiedź Kornelii. „Dwa smoki, lecz nie leje się z nich woda. Szkoda.” Kornelia nie przejmował się wierszykami.
 
Nagle poczuł, że zawiał wiatr i zaszeleściły liście na drzewach. Podniósł głowę i zobaczył niebo zasnute czarnymi chmurami. „Zaraz lunie deszcz, pomyślał. I Kornelia zmoknie.”
 
Gdzie jesteś, Kornelio? – ruszył biegiem przed siebie, żeby ją ratować. Stanął i rozejrzał się wokoło. Nigdzie nie zobaczył smoków. Niebo robiło się coraz czarniejsze. Chmury gęstniały. Straszne będzie ulewa. Kornelia jest zajęta podążaniem zgodnie ze swoją trasą i wcale nie zauważyła, że zaraz będzie padać. Znowu pobiegł przed siebie, rozglądając się na boki. Właśnie zobaczył idącą panią, ubraną bardzo dziwnie. Miała mocno kręcone rude włosy, które spływały aż na aksamitny kubraczek. Stąpała energicznie, a jej nogi miały pończochy w poprzeczne paski: różowe i zielone. Wyglądała, jakby zeszła z jakiegoś obrazu. Może naprawdę tak było?
 
- Widziała pani smoki? – zapytał ją i dodał szybko. – Z których nie leje się woda.
 
- Zaraz będzie się lała – roześmiała się zabawna pani. – I z tych smoków również.
 
- A gdzie są? Gdzie? Bo Kornelia zmoknie, proszę pani!
 
- Kornelia nie może zmoknąć – powiedziała zabawna pani. – A te smoki, jak mówisz, to gdańskie rzygacze. Kiedy pada deszcz, leje się woda z ich pysków.
 
- Rzygacze – powtórzył. – A gdzie są?
 
- O, tam – powiedziała pani i szybko zastukała bucikami z różowymi kokardkami, odchodząc.
 
Marek zobaczył Kornelię, która liczyła rzygacze, dotykając ich pysków.
 
- Kornelio – zawołał Marek. – Uciekajmy!
 
Właśnie w tej chwili król na wieży, skinął głową na znak zgody. I życzenie Wielkiego Animatora zostało spełnione. Wieża przekazała rozkaz króla, drugiej wieży.  A ta przesłała go po wszystkich kamienicach w całym Gdańsku. Ożywiły się rzeźby na ścianach, usłyszały królewski rozkaz. Zamrugały oczy i kiwnęły główki na zna zgody. I teraz wszystkie rzeźby na wszystkich kamienicach czekały na znak. Patrzyły na siebie porozumiewawczo oczami i dawały sobie znaki, pytając: Czy jesteś gotowy? Tak, jestem gotowy!, odpowiadał aniołek z dachu. Czy ty jesteś gotowy? Tak, potwierdzał tłuścioszek nad oknem. I teraz, na mój znak. Król kiwnął głową. I wtedy dał się słyszeć taki dźwięk, jakby ktoś wciągał powietrze głęboko do płuc. Wszuu!
 
Usłyszał ten dźwięk Wielki Animator i się roześmiał wesoło. Tylko on usłyszał to wciąganie powietrza do płuc i tylko on wiedział, co to oznacza. Rozejrzał się wokoło. Widział wydęte policzki tłuścioszków zdobiących ściany gdańskich kamienic. Amorki i dzieciaczki miały policzki wydęte jak banie. Trzymały w policzkach powietrze. Trzymały je z wysiłkiem i czekały na znak Wielkiego Animatora. Jeszcze chwila i wydęte policzki pękną z trzaskiem. Wielki Animator podniósł ramię do góry. – Uwaga! Wszyscy gotowi?
 
Tłuścioszki dały znak oczami, że są gotowe i czekają. Podniosły główki do góry i patrzyły na chmury.
 
– Teraz! Juuż! – Wielki Animator opuścił ramię.
 
- Szuu, szuuu, szuu!
 
Powietrze z szumem wydostało się z policzków tłuścioszków. Wyleciało z buzi amorków. Wypłynęło strumieniem z ust dzieciaczków.
 
- Szu, szu, szu – dmuchały kamienne figury ze ścian kamienic.
 
Powietrze z wielką siłą uniosło się do nieba i uderzyło w czarne chmury.
 
- Buch! Pac! Puf!
 
Kłęby powietrza wypchnięte z policzków kamiennych dzieciaczków na ścianach kamienic uderzyły w chmury. W czarnej chmurze zrobiła się dziura i wpadł przez nią promień słońca, który był smukłym chłopcem całym ze złota. Zrobił miejsce swoim złotym braciom. I zaraz za nim wskoczyli w dziurę w chmurze następni, cała drużyna. Odrywali rękami czarne kawałki chmur. Od ich dotyku czarne chmury robiły się przejrzyste i znikały na tle nieba. Chłopcy wesoło skakali po chmurach i rozdzierali je na kawałki. I jak to chłopcy: chwytali kawałki chmur i rzucali się nimi. Na chmurze rozgorzała wesoła zabawa. Chłopcy w złotych ubrankach biegali po chmurach, przeskakując wielkimi susami z jednej na drugą i kawałkami czarnych chmur rzucali w kolegów. Kiedy jednak pochwycili czarny kawałek chmury, on zamieniał się w złoty od dotyku ich dłoni. Po niebie fruwały złote światełka. Jakże tam było wesoło, jak wspaniała toczyła się zabawa. Wielki Animator stał z głową zadartą do góry i oglądał zabawę. Śmiał się wesoło, obserwując skoki złotych chłopców. Nikt nie wiedział, co on widzi i dlaczego się śmieje. Ludzie mijali go na ulicy i patrzyli zdziwieni. Jego to jednak wcale nie obchodziło. Cieszył się, że chmury zostały rozgonione i deszcz nie zmoczy dzieci, które idą na wielką uroczystość.
 
Potem się odwrócił i powiedział, spoglądając na wieżę. – Dziękuję ci królu. – I złożył głęboki pokłon królowi, a ten się uśmiechnął i skinął łaskawie głową, co oznaczało, że przyjmuje podziękowania.
 
Odwrócił się w drugą stronę i spojrzał na kościół Mariacki. Pochylił się w głębokim ukłonie, a świątynia milczała wzniośle. Odwrócił się jeszcze raz i popatrzył na posążki dzieci na ścianach kamienic. – Hej, dzieciaczki! – zawołał. – Byliście bardzo pomocni. Dzięki. Do  następnego razu. – I pomachał im ręką.
 
A dzieci były bardzo zadowolone, że otrzymały pochwałę od samego Wielkiego Animatora, co przecież bardzo się liczy.
 
Marek ciągnął za sobą Kornelię, trzymając ją za rękę. Nie chciał, aby zmokły jej złote włosy i przykleiły się do czoła jak sznurki. Kornelia miała na sobie niebieską sukienkę i gdyby zmoczył ją deszcz, byłoby jej zimno. Jakże przykra byłaby uroczystość, na którą się spieszyli! Dziewczynka drżałaby z zimna w wilgotnej sukience i na pewno nic by jej nie cieszyło. Marek bardzo lubił Kornelię i chciał, żeby się cieszyła.
 
Nagle poczuł, że Kornelia zatrzymuje się i wysuwa swoją rękę z jego dłoni. Zatrzymał się zdziwiony. Dziewczynka stała, uśmiechając się. Podniosła paluszek do góry i pokazała na niebo. I właśnie wtedy jeden ze złotych chłopców rzucił z góry kawałek chmury, która była już świecąca i uderzył nią prosto w oczy Marka.
 
- Słońce! – zawołał. – Nie ma chmur.
 
- To bardzo dziwne, prawda? – powiedziała Kornelia.
 
- Pewnie wiatr rozgonił chmury – powiedział Marek.
 
- Ale kto przywołał wiatr? – zapytała tajemniczo Kornelia.
 
Chociaż nie układała wierszyków, ale znała różne tajemnice.
 
Odwróciła się i szła w stronę ulicy Długiej. Marek szybko do niej dołączył. Dzieci wkrótce znalazły się na Długim Targu. Idąc spotykały inne dzieci ze swojej szkoły i innych szkół w mieście. Machali do siebie i witali się wesoło. Wkrótce na Długim Targu zrobiło się bardzo głośno. Słychać było przywitania i wesołe śmiechy dzieci. Wszystkie stanęły przed piękną budowlą o wielkich oknach. Był to Dwór Artusa. To tutaj dzisiaj się spieszyły dzieci z miasta. Nie mogły jednak jeszcze wejść.
 
W drzwiach Dworu Artusa stał dziwnie ubrany człowiek. Miał na głowie olbrzymi zielony kapelusz z wyciętym rondem. Dziwnego człowieka odziewał  kubrak w zielone i czerwone pasy. Miał na sobie również czerwone spodnie, które mu sięgały tylko do kolan. Od kolan w dół jego nogi były obleczone w czarne pończochy. A buty były najdziwniejsze: z wygiętymi do góry noskami i szeroką cholewką, i w dodatku całe żółte. I miały obcasy. Żadne z dzieci nigdy nie widziało tak dziwnie ubranego człowieka na gdańskiej ulicy. Stał on w rozkroku w otwartych drzwiach Dworu Artusa. Był wyprostowany i miał głowę dumnie zadartą do góry. W wyciągniętej ręce trzymał halabardę ostro zakończoną u góry. Opierała się dolnym końcem o próg i zagradzała wejście razem ze strażnikiem. Dzieci stały grupami na Długim Targu, na wprost Dworu Artusa, nie mogły jednak wejść do środka, gdyż strażnik w kolorowym ubraniu i z halabardą ani myślał zejść z progu.
 
Nagle jego głowa odwróciła się w prawą stronę. Jego oczy odwróciły się również w tę stronę. Na kogo patrzył? Dzieci były również ogromnie zaciekawione. Wszystkie główki zwróciły się w tę stronę. W stronę Dworu Artusa spieszył człowiek w czerwonym szaliku i w czerwonych butach. Był to Wielki Animator. Wbiegł szybko na schody i zatrzymał się przed strażnikiem. Strażnik przysunął stopę do stopy i uderzył głośno obcasami na powitanie. Przyciągnął do siebie halabardę, robiąc przejście i skłonił głowę przed Wielkim Animatorem. A człowiek w czerwonym szaliku i w czerwonych butach stanął na progu i spojrzał na dzieci.
 
- Czy są dzieci, które przyszły od strony Zielonej Bramy?
 
- Jesteśmy! – zawołały, podnosząc indeksy.
 
- A co widziałyście? – zapytał Wielki Animator.
 
- Studnię Neptuna! – zawołały dzieci i zaczęły wymieniać, co jeszcze po kolei widziały.
 
Jakże ucieszyły się gdańskie ulice! To właśnie szeptały do siebie dzieci, kiedy szły na spotkanie do Dworu Artusa. – Słyszyszsz? – zapytała ulica Szeroka.
 
- Hau, hau! – Zaszczekały psy ukryte w nazwie ulicy Ogarnej i ona sama musiała się domyślać, co powiedziały dzieci.
 
- A co widziały dzieci, idące od strony Bramy Złotej?
 
- Bramę Zieloną! Ratusz! – wołały dzieci, podnosząc indeksy.
 
- A co widziały dzieci, idące od strony ulicy Mariackiej?
 
Marek szybko stanął na czele grupy dzieci, które również szły tą samą trasą.
 
- Bazylikę Mariacką! – zawołał najgłośniej, jak umiał, podnosząc indeks w wyciągniętej ręce. – Największą ceglaną świątynię w Europie.
 
Bardzo to się spodobało Wielkiemu Animatorowi i zapamiętał Marka.
 
- A co widziały dzieci, idące od strony Targu Rybnego?
 
Marek wiedział, że była to trasa Korneli, więc szybko pociągnął ją do przodu.
 
- Widziałam rzygacze! – zawołała dziewczynka, a Marek uniósł jej rękę z indeksem.
 
I to również spodobało się Wielkiemu Animatorowi. Zapamiętał więc dziewczynkę i opiekę chłopca.
 
- Czy policzyłaś rzygacze? – zapytał.
 
- Jest ich 21! – zawołała dziewczynka.
 
Jakże ucieszył się Wielki Animator. Przypomniał sobie swoje lata szkolne. Kiedy szedł ulicą Świętego Ducha, zawsze liczył rzygacze, i  kiedy padał deszcz, przyglądał się,  jak wypływa z nich woda.
 
Dał teraz znak strażnikowi z halabardą, a ten odsunął się i Wielki Animator wszedł do wnętrza Dworu Artusa. Za nim biegły dzieci, śmiejąc się i krzycząc. Kiedy jednak wbiegły do obszernego wnętrza Dworu wszystkie nagle zamilkły. Podnosiły główki i oglądały obrazy i rzeźby, świadczące o wielkiej świetności miasta Gdańska. Patrząc na te wspaniałości, czuły, że stają się mądre, piękne i dobre. Marek ujął rękę Kornelii i pociągnął ją do przodu, gdzie stał wielki piec kaflowy. A każdy kafel miał na sobie inny obrazek, wart oglądania.
 
Kiedy tylko stanął z przodu, zobaczył wysoki, złoty tron. Siedział na nim król w złotej koronie. Był to król, który zszedł z wieży, aby dokonać ważnej ceremonii. Na głowie miał złotą koronę, a w prawej ręce trzymał złote berło. Po jego prawej ręce stał Wielki Animator. I on dał właśnie znak ręką. Od drzwi rozległo się głośne stukanie butów. To szedł strażnik, waląc głośno obcasami. Niósł przed sobą halabardę. Na jej końcu jednak paliła się teraz świeczka. Wciąż stukając obcasami, podszedł do wiszącego statku pod sufitem. Była to feluka, która kiedyś pływała po morzach, a teraz pomniejszona i wysuszona z wody, przypominała o dawnych rejsach i budziła marzenia.
 
Strażnik zatrzymał się pod feluką i podniósł halabardę ze świeczką zatkniętą na końcu. I wtedy rozległ się głośny wystrzał. To wystrzeliła armata na statku. Był w niej zgromadzony proch strzelniczy i podpalony, wystrzelił głośno.
 
- Ach! – zawołały dziewczynki, zasłaniając uszy.
 
Chłopcy rozejrzeli się zadowoleni, bardzo im się podobał wystrzał. – Ale huk! – ucieszyli się.
 
Strażnik odwrócił się i poszedł z powrotem do drzwi, niosąc przed sobą halabardę, na której już nie paliła się świeczka. Stanął na powrót na progu w takiej samej pozie.
 
Teraz Wielki Animator dał znak. Dzieci miały po kolei podchodzić do króla i przyklęknąć na jedno kolano. Pamiętał, że Marek tak wspaniale się zachował. Skinął więc, by się zbliżył. Chłopiec wziął za rękę Kornelię i podszedł do tronu króla. Przyklęknął na jedno kolano, a wtedy król dotknął złotym berłem jego ramienia i powiedział – Czynię cię rycerzem.
 
- Jesteś pierwszym rycerzem Króla – powiedział Wielki Animator.
 
Kornelia stała teraz przed tronem króla, a on dotknął jej ramienia swoim złotym berłem. – Czynię cię damą dworu.
 
- Jesteś pierwszą damą dworu – powiedział Wielkim Animator.
 
Marek i Kornelia stanęli obok Wielkiego Animatora. Marek spojrzał na Kornelię, by odgadnąć, co ona czuje. Dziewczynka skinęła główką na znak porozumienia. Obydwoje czuli, że są godni i wartościowi, gdyż nadano im zaszczytny tytuł.
 
Dzieci kolejno podchodziły do króla, a on każde dotykał berłem, nadając im tytuł rycerza lub damy, a potem dzieci podchodziły do Korneli i Marka, a oni podawali im ręce na znak przypieczętowania honoru.
 
Kiedy ceremonia się skończyła Wielki Animator podał rękę Kornelii i Markowi.
 
- Do zobaczenia, pierwszy rycerzu króla.
 
- Do zobaczenia, pierwsza damo króla.
 
Dzieci, odchodząc pomachały mu ręką, wiedząc, że wkrótce znowu się spotkają.  Strażnik stał obok drzwi, przepuszczając wychodzące dzieci, a jego halabarda stała oparta o ścianę i odpoczywała. 
 
Wszystkie powracały do domu, trasami, które dokładnie znały. Pamiętały nazwy ulic i różne ciekawe rzeczy, które spostrzegły po drodze. Będą chodzić bezpiecznie i nigdy się w mieście nie zgubią.
 
Marek wracał z Kornelią. Najpierw nic do siebie nie mówili, gdyż byli tak przejęci tym, co ich spotkało. A potem mówili jedno przez drugie. – A pamiętasz, jak mnie dotknął berłem?
 
I opowiadali sobie tę historię jeszcze raz od początku. Byli bardzo dumni i szczęśliwi. Potem Kornelia skręciła w stronę swojego domu i odchodząc, pomachała Markowi ręką. Marek wszedł do domu.
 
- Powiedz, co to za dwór, który nie jest na dworze? – Ryś nigdy nie zapominał swoich pytań.
 
I Marek opowiedział mu tę historię.
 
 
 
== Najnowsze ==
 
 
 
[[Plik:trzeci cycek demo.jpg|thumb]]
 
 
 
[[Trzeci cycek]] e-book
 
 
 
Od wydawcy:
 
 
Emma Popik
 
„Trzeci cycek”
 
zbiór opowiadań sf
 
ISBN: 978-83-63598-73-0 (pdf), 978-83-63598-74-7 (epub), 978-83-63598-75-4 (mobi)
 
ilość stron: 162
 
cena: 9,90
 
słowa kluczowe: sf, fantastyka, opowiadanie, cycek, Popik, Emma, RW2010, robot, planeta, system, komputer
 
 
 
A gdybyś pewnego dnia się obudził i wymacał z przodu piersi, które wyrosły nocą, to co byś zrobił? Skutki tego niesamowitego odkrycia zawiodły bohatera (bohaterkę?) opowiadania „Trzeci cycek” w głębię podziemi i nieznanej dotąd seksualności, oraz doprowadziły do zrozumienia własnych odczuć i pojęcia rozmiarów zbrodni, której stał się ofiarą.
 
Eryk-poczciwina rozpoczyna grę, która miesza mu w głowie i dziwnie w niej słowa układa. Cel: ratowanie ludzkości, zostanie bohaterem. Tylko czy to naprawdę jest gra, a może to wszystko dzieje się w realu, i „Musisz tu wrócić”, inaczej stanie się coś strasznego?
 
Czym zatykać uszy, gdy na zrębach muru cmentarza wyją blade istoty, i czy na pewno to „Wilkołaki”, a może żywi ludzie, skazani na los gorszy od śmierci?
 
 
 
Tytułowy „Trzeci cycek” rozpoczyna tom, na który składa się siedem intrygujących i  przejmujących opowieści. Kwestie płci, wolnej woli, przeznaczenia, ratowania ludzkości przed knowaniami służb i tyranią systemu, walki o własną tożsamość, marzenia, miłość, prawo do wyboru, relacje między człowiekiem a sztuczną inteligencją. Oto tematy, które autorka porusza z odwagą, mądrością oraz niebywałą wprost empatią, wnikając w dusze kobiety, mężczyzny, robota.
 
 
 
Emma Popik to mistrzyni krótkiej formy, która powraca w świetnej formie w zbiorze nigdzie wcześniej niepublikowanych tekstów. Jej opowiadanie „Mistrz” zaliczono do stu najlepszych polskich opowiadań. I nic się nie zmieniło. Utwory autorki wciąż wzbudzają emocje i skłaniają do refleksji, gdyż mówią o ważnych problemach dotyczących cywilizacji i człowieka, którego Emma Popik zawsze broni i nigdy nie pozostawia bez nadziei.
 
  
 
== Książki ==
 
== Książki ==
 
+
#[[Mistrz]] Fantastyka 1983 | RW2010 2013
* 2013 - '''"[[Trzeci Cycek]]"''' - Wydawnictwo RW 2010 - opowiadania sf
+
#[[Tylko Ziemia]] Iskry 1986 | Saga 2020
* 2009 - '''„[[Plan]]”''' – Wydawnictwo North Press - opowiadania sf
+
#[[Raport]] Czytelnik 1988 | Saga 2020
* 2004 - '''„[[Wejście do baśni]]”''' – „Wydawnictwo Gdańskie” - baśń dla dzieci
+
#[[Na zawsze piękni i młodzi]] Fantastyka 1989 | RW2010 2013
* 1999 - '''„[[Genetyka bogów]]”''' „Akia” - esej sf
+
#[[Wrzące powietrze]] Wydawnictwo Gdańskie 1994
* 1996 - '''„[[Bramy strachu]]”''' - „Akia” – opowiadania sf
+
#[[Bramy strachu]] Akia 1996| Saga 2020
* 1994 - '''„[[Wrzące powietrze]]”''' – „Wydawnictwo Gdańskie” - wiersze
+
#[[Genetyka bogów]] Akia 1999 | Smashwords 2016 | Saga 2020
* 1988 - '''„[[Raport]]”''' - „Czytelnik” - powieść
+
#[[Wejście do baśni]] – Wydawnictwo Gdańskie 2004| Smashwords 2016
* 1986 - '''„[[Tylko Ziemia]]”''' - „Iskry” - opowiadania sf (''najlepsza książka roku tego gatunku'')
+
#[[Plan]] North Press 2009 | Saga 2020
 
+
#[[Wywiad z bogiem]] RW2010 2013
 
+
#[[Wigilia szatana]] RW2010 2013| Saga 2020
 
+
#[[Trzeci cycek]] RW2010 2013
 +
#[[Kłopotliwe pytania]] RW2010 2013
 +
#[[Dwa srebrniki]] RW2010 2013
 +
#[[Złota ćma]] Fundacja Gdańska 2014 | Smashwords 2016 | Saga 2020 | Royal Hawaiian Press 2022
 +
#[[Tajemnice Emilki]] Sumptibus 2014
 +
#[[Tysiąc dni]] Smashwords 2016 | Rytm 2020
 +
#[[Zakręcone urodziny]] Smashwords 2016
 +
#[[Zbrodnia w wyższych sferach]] Smashwords 2016 | Rytm 2019
 +
#[[Marker]] Selfpublishing 2017
 +
#[[Królowa Salwatora]] Marpress 2019
 +
#[[Zapakować w pudełko]] Saga 2020
 +
#[[Wrzuć 5 centów]] Saga 2020
 +
#[[Wodospad]] Saga 2020
 +
#[[Spełnione życzenia]] Saga 2020
 +
#[[Najpiękniejszy dzień na śmierć]] Saga 2020
 +
#[[Geniusz i lustro]] Saga 2020
 +
#[[Demony zagłady]] Saga 2020
 +
#[[Nagła cisza]] Saga 2021
  
 
== Opowiadania ==
 
== Opowiadania ==
  
'''2009'''
+
# [[Maszyna]] Przegląd techniczny nr 26'83 z dnia 26/06/83 r. (I część); nr.2 7'83 z dnia 3/07/83 (II część) 1983
 +
# [[Aż się staniemy jako bogowie...]] Przegląd Tech. nr. 9'84 z dnia 26/02/84 1984
 +
# [[Szaman]] Fantastyka 5 (32) 1985
 +
# [[Stacja]] Bliskie spotkania 1986
 +
# [[Kat]] Tygodnik wybrzeża Morze i Ziemia" nr. 22 (287) z dnia 17 czerwca 1988
 +
# [[Ekstaza]] Almanach literacki Iskier 4 1988
 +
# [[Dziedzina]] Almanach literacki Iskier 4 1988
 +
# [[Terminal]] Nowa Fantastyka 12 (111) s. 4349 1991
 +
# [[Enklawa]] Fenix 03 (19) 1993 s. 109129 1993
 +
# [[Zezwolenie]] Nowa Fantastyka 5/1993 1993
 +
# [[Jeden dzień rodziny Braunów w mieście]]. Topos 1994 nr 1117 s. 1994
 +
# [[Vaast]]. Autograf 1995 nr 3 s. 34 1995
 +
# [[Oaza]]. Autograf 1996 nr 1 s. 57 1996
 +
# [[Jądro wieczności]] Nowa Fantastyka 02 (173) 1997
  
* [[Plan]] - [[Plan]]  2009
+
'''Moje opowiadania były również drukowane w almanachach''':
 +
# 1965/66 - Almanach młodych - Iskry
 +
# 1986 - Almanach literacki Iskier
 +
# 1986 - Bliskie spotkanie - Iskry
 +
# 1992 - Co większe muchy - Reporter
  
* [[Geniusz i lustro]] - [[Plan]]  2009
+
== Wiersze i Limeryki ==
  
* [[Kłopotliwe pytania]] - [[Plan]]  2009
+
'''Wiersze'''
  
* [[Wrzuć pięć centów]] - [[Plan]]  2009
+
'''2014'''
 
+
* [[Wiersze z zeszytu]] - Wezwanie, Podchody
* [[Najpiękniejszy dzień na śmierć]] - [[Plan]]  2009
 
 
 
* [[Zapakować w pudełko]] - [[Plan]]  2009
 
 
 
* [[Spełnione życzenia]]  [[Plan]]  2009
 
 
 
* [[Geniusz i lustro]] - [[Plan]]  2009
 
 
 
* [[Demon zagłady na Dzikim Zachodzie techniki]] - [[Plan]] 2009
 
 
 
* [[Najpiękniejszy dzień na śmierć]] - [[Plan]] 2009
 
 
 
* [[Zespół Nieprzystosowania Społecznego]] - [[Plan]]  2009
 
 
 
* Sześć dni do końca świata, czyli [[Wigilia szatana]] [[Plan]] 2009
 
 
 
* [[Opowiedz nam, ojcze, historię początku]] [[Plan]] 2009
 
 
 
'''2007'''
 
 
 
* [[Spełnione życzenia]] - Science Fiction, Fantasy i Horror 04 (18) 2007
 
 
 
* [[Wigilia szatana]] - Science Fiction, Fantasy i Horror 12 (26) 2007
 
 
 
* [[Zapakować w pudełko]] - Nowa Fantastyka 10 (301) 2007
 
 
 
'''2005'''
 
 
 
* [[Kłopotliwe pytania]] - Nowa Fantastyka 10 (277) 2005
 
 
 
'''1998'''
 
 
 
* [[Wrzuć pięć centów]]. Autograf 1998 nr 1 s. 4-7
 
 
 
'''1997'''
 
 
 
* [[Jądro wieczności]] - Nowa Fantastyka 02 (173) 1997
 
 
 
'''1996'''
 
 
 
* [[Oaza]]. Autograf 1996 nr 1 s. 5-7
 
 
 
* Bramy strachu [[Bramy strachu]] 1996
 
 
 
* Schizis - teoria światów nierealnych - [[Bramy strachu]] 1996
 
 
 
'''1995'''
 
 
 
* [[Vaast]]. Autograf 1995 nr 3 s. 3-4
 
 
'''1994'''
 
 
 
* [[Jeden dzień rodziny Braunów w mieście]]. Topos 1994 nr 11-17 s.
 
 
 
'''1993'''
 
 
 
* [[Zezwolenie]] - Nowa Fantastyka 5/1993
 
 
 
* [[Enklawa]] - Fenix 03 (19) 1993 s. 109-129
 
 
 
'''1992'''
 
 
 
* [[Mistrz]] - [[Co większe muchy]] 1992
 
 
 
'''1991'''
 
 
 
* [[Terminal]] - Nowa Fantastyka 12 (111) 1991 s. 43-49
 
 
 
'''1989'''
 
 
 
* [[Na zawsze piękni i młodzi]] - Fantastyka 06 (81) 1989 s. 48-52
 
 
 
'''1988'''
 
 
 
* [[Dziedzina]] Almanach literacki Iskier 4 1988
 
 
 
* [[Ekstaza]] Almanach literacki Iskier 4 1988
 
 
 
* [[Kat]] Tygodnik wybrzeża Morze i Ziemia" nr. 22 (287) z dnia 1-7 czerwca 1988
 
 
 
'''1986'''
 
 
 
* [[Stacja]] - Bliskie spotkania 1986
 
 
 
'''1986'''
 
 
 
* [[Aż się staniemy jako bogowie...]] - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Dzień jak co dzień - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Heretyk - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Krzak ciernisty - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Lekcja wychowania obywatelskiego - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* [[Maszyna]] - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Myto - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Nadejście Fortynbarsa - [[Tylko Ziemia]] 1986 
 
 
 
* SOS - [[Tylko Ziemia]] 1986 
 
 
 
* [[Mistrz]] - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
* Telerodzinka  - [[Tylko Ziemia]] 1986
 
 
 
'''1985'''
 
 
 
* [[Szaman]] Fantastyka 5 (32)1985
 
 
 
'''1983'''
 
 
 
* [[Mistrz]] - Fantastyka nr 3 (6)1983
 
* [[Maszyna]] - Przegląd techniczny nr 26'83 z dnia 26/06/83 r. (I część); nr.2 7'83 z dnia 3/07/83 (II część)
 
* [[Aż się staniemy jako bogowie...]] - Przegląd techny nr. 9'84 z dnia 26/02/84
 
 
 
== Limeryki ==
 
* [[Szok w bok]] - limeryków księga druga
 
* [[Chimeryki]] - Mała fantastyka 3(4)/88
 
 
 
== Wiersze ==
 
  
 
'''2012'''
 
'''2012'''
Linia 376: Linia 98:
 
'''1965'''
 
'''1965'''
 
* [[Almanach młodych 1965/66]]
 
* [[Almanach młodych 1965/66]]
 +
 +
'''Limeryki'''
 +
* [[Szok w bok]] - limeryków księga druga
 +
* [[Chimeryki]] - Mała fantastyka 3(4)/88
  
 
== Dziennikarstwo ==
 
== Dziennikarstwo ==
Linia 457: Linia 183:
 
* [[The Mufon UFO Journal/ August 1980 nr 150]] - jest czasopismem wydawanym w USA od 1967 r., poświęconym zagadnieniom związanym z UFO
 
* [[The Mufon UFO Journal/ August 1980 nr 150]] - jest czasopismem wydawanym w USA od 1967 r., poświęconym zagadnieniom związanym z UFO
  
'''Artykuł w języku francuskim'''
+
'''Artykuł w wydaniu francuskim'''
 
* [[Choć jeden dowód]] - Tygodnik Solidarność Paris, rok II, nr 29 (65) 14/11/83 r.
 
* [[Choć jeden dowód]] - Tygodnik Solidarność Paris, rok II, nr 29 (65) 14/11/83 r.
  
== Almanachy ==
+
== Tłumaczyłam ==
 
 
Moje opowiadania były również drukowane w almanachach:
 
* 1992 - '''Co większe muchy”''' - „Reporter”
 
* 1986 - '''„Almanach literacki Iskier”'''
 
* 1986 - '''„Bliskie spotkanie”''' - „Iskry”
 
* 1965/66 - '''„Almanach młodych''' - „Iskry”
 
 
 
== Tłumaczenia ==
 
 
 
'''Przetłumaczyłam z języka angielskiego :'''
 
  
 
* 1997 '''„[[Kosmiczna psychologia kobiety]]”''' - Judith Bennett
 
* 1997 '''„[[Kosmiczna psychologia kobiety]]”''' - Judith Bennett
Linia 479: Linia 195:
 
* 1987 '''„Czas, aby żyć”''' oraz '''„Pożoga”''' Joe Haldemana - „Iskry”  
 
* 1987 '''„Czas, aby żyć”''' oraz '''„Pożoga”''' Joe Haldemana - „Iskry”  
  
 +
== Przetłumaczono ==
  
'''Tłumaczenia na obce języki'''
 
 
* [[Język czeski]]
 
* [[Język czeski]]
 
* [[Język japoński - utwory i tłumaczki: Krystyna Hirayama i Michiko Tsukada ]]
 
* [[Język japoński - utwory i tłumaczki: Krystyna Hirayama i Michiko Tsukada ]]
 
* [[Esperanto]]
 
* [[Esperanto]]
 
== Krótkie formy ==
 
 
* [[Wigilia na rynku]]
 
* [[Nemezis 8418]]
 
* [[O zamykaniu przestrzeni]]
 
* [[Od frontu i od podwórka ]]
 
 
== Strony zewnętrzne==
 
 
* [http://www.emmapopik.pl/ehome/index.html Archiwalna strona domowa Emmy Popik z 1998 roku]
 
* [http://ns305691.ovh.net/index.php?title=Emma_Popik Encyklopedia Fantastyki]
 
* [http://pbl.ibl.poznan.pl/dostep/index.php?s=d_biezacy&f=zapisy&p_tworcaid=3221 Polska Biblioteka Literacka Polska Biblioteka Literacka]
 
* [http://pl.wikipedia.org/wiki/Emma_Popik Polska Wikipedia ]
 
* [http://en-gb.facebook.com/emma.popik Mój Facebook ]
 
* [http://wolnemedia.net/ezoteryka/niewyjasnione-zaleznosci/ Duży artykuł w portalu Wolne Media]
 
* [http://www.npn.org.pl/?p=202 Moim zdaniem w portalu Na progu niewyjaśnionego]
 
* [http://www.esensja.pl/ksiazka/publicystyka/tekst.html?id=8376&strona=4 Opowiadanie "Mistrz" umieszczone na liście stu najlepszych polskich opowiadań SF]
 
 
'''Gdańsk okiem pisarki na portalu ibedeker.pl'''
 
* [http://ibedeker.pl/spacery/gdansk-okiem-pisarki-podwojna-ulica-kartuska/#axzz21d8Y3PQX Gdańsk okiem pisarki: Podwójna ulica Kartuska]
 
* [http://ibedeker.pl/obiekty/spacer-po-gdansku-zapomniany-dom/#axzz21d8Y3PQX Gdańsk okiem pisarki: Zapomniany dom]
 
* [http://ibedeker.pl/spacery/gdansk-okiem-pisarki-siedlce-bombowa-dzielnica/#axzz21d8Y3PQX Gdańsk okiem pisarki: Siedlce – bombowa dzielnica]
 
* [http://ibedeker.pl/na-goraco/gdansk-okiem-pisarki-komu-ta-swieczka/#axzz21d8Y3PQX Gdańsk okiem pisarki: Komu ta świeczka?]
 
* [http://ibedeker.pl/spacery/gdansk-okiem-pisarki-zaoranie-tajemniczego-ogrodu/#axzz21d8Y3PQX Gdańsk okiem pisarki: Zaoranie tajemniczego ogrodu]
 
* [http://ibedeker.pl/u-przyjaciol/podzielimy-wody-z-nilu/#axzz21d8Y3PQX Podzielimy wody z Nilu]
 
* [http://ibedeker.pl/u-przyjaciol/tomasz-snarski-trafia-prosto-w-serce/#axzz21d8Y3PQX Tomasz Snarski trafia prosto w serce]
 

Aktualna wersja na dzień 23:12, 10 lip 2022

Witaj!

Szanowny Czytelniku, jesteś na mojej jedynej oficjalnej stronie. Starałam się tu umieścić dane na temat całej twórczości literackiej: są tutaj teksty, pochodzące z mojego prywatnego komputera, niektórych nigdzie nie publikowałam, masz do nich dostęp po raz pierwszy. Daję również możliwość przeczytania fragmentów powieści i opowiadań, piszę fantastykę, powieści sensacyjne i książki dla dzieci. Zawieszam również posty na blogu, który prowadzę od kilku lat, dotyczą różnej tematyki. Liczę na to, że pobudzą czytelnika do refleksji, którymi zechce się ze mną podzielić.

Emma Popik, Gdańsk 10-07-2022

Książki

  1. Mistrz Fantastyka 1983 | RW2010 2013
  2. Tylko Ziemia Iskry 1986 | Saga 2020
  3. Raport Czytelnik 1988 | Saga 2020
  4. Na zawsze piękni i młodzi Fantastyka 1989 | RW2010 2013
  5. Wrzące powietrze – Wydawnictwo Gdańskie 1994
  6. Bramy strachu Akia 1996| Saga 2020
  7. Genetyka bogów Akia 1999 | Smashwords 2016 | Saga 2020
  8. Wejście do baśni – Wydawnictwo Gdańskie 2004| Smashwords 2016
  9. Plan North Press 2009 | Saga 2020
  10. Wywiad z bogiem RW2010 2013
  11. Wigilia szatana RW2010 2013| Saga 2020
  12. Trzeci cycek RW2010 2013
  13. Kłopotliwe pytania RW2010 2013
  14. Dwa srebrniki RW2010 2013
  15. Złota ćma Fundacja Gdańska 2014 | Smashwords 2016 | Saga 2020 | Royal Hawaiian Press 2022
  16. Tajemnice Emilki Sumptibus 2014
  17. Tysiąc dni Smashwords 2016 | Rytm 2020
  18. Zakręcone urodziny Smashwords 2016
  19. Zbrodnia w wyższych sferach Smashwords 2016 | Rytm 2019
  20. Marker Selfpublishing 2017
  21. Królowa Salwatora Marpress 2019
  22. Zapakować w pudełko Saga 2020
  23. Wrzuć 5 centów Saga 2020
  24. Wodospad Saga 2020
  25. Spełnione życzenia Saga 2020
  26. Najpiękniejszy dzień na śmierć Saga 2020
  27. Geniusz i lustro Saga 2020
  28. Demony zagłady Saga 2020
  29. Nagła cisza Saga 2021

Opowiadania

  1. Maszyna Przegląd techniczny nr 26'83 z dnia 26/06/83 r. (I część); nr.2 7'83 z dnia 3/07/83 (II część) 1983
  2. Aż się staniemy jako bogowie... Przegląd Tech. nr. 9'84 z dnia 26/02/84 1984
  3. Szaman Fantastyka 5 (32) 1985
  4. Stacja Bliskie spotkania 1986
  5. Kat Tygodnik wybrzeża Morze i Ziemia" nr. 22 (287) z dnia 17 czerwca 1988
  6. Ekstaza Almanach literacki Iskier 4 1988
  7. Dziedzina Almanach literacki Iskier 4 1988
  8. Terminal Nowa Fantastyka 12 (111) s. 4349 1991
  9. Enklawa Fenix 03 (19) 1993 s. 109129 1993
  10. Zezwolenie Nowa Fantastyka 5/1993 1993
  11. Jeden dzień rodziny Braunów w mieście. Topos 1994 nr 1117 s. 1994
  12. Vaast. Autograf 1995 nr 3 s. 34 1995
  13. Oaza. Autograf 1996 nr 1 s. 57 1996
  14. Jądro wieczności Nowa Fantastyka 02 (173) 1997

Moje opowiadania były również drukowane w almanachach:

  1. 1965/66 - Almanach młodych - Iskry
  2. 1986 - Almanach literacki Iskier
  3. 1986 - Bliskie spotkanie - Iskry
  4. 1992 - Co większe muchy - Reporter

Wiersze i Limeryki

Wiersze

2014

2012

1997

  • Dobra pamięć. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Malarstwo średniowieczne. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Niezbite dowody. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Panteizm. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Taki dzień. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Twarz. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Wieczorem. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Za wszelką cenę. Autograf 1997 nr 4 s. 9
  • Żebraczki. Autograf 1997 nr 4 s. 9

1994

  • Materia ognia. Topos 1994 nr 3/4 s. 4
  • Nasza epoka. Topos 1994 nr 3/4 s. 3
  • Niewidzialne nasiona. Topos 1994 nr 3/4 s. 4
  • Prawda endemiczna. Topos 1994 nr 3/4 s. 4
  • Wersety na koniec świata. Topos 1994 nr 3/4 s. 3

1972

1965

Limeryki

Dziennikarstwo

2012

2009

2000

1998

1997

1995

1994

1993

1992

1991

1990

  • Dziewczyna w spodniach - Recenzja zamieszczona w "Czasie fantastyki" Macieja Parowskiego, wydawnictwo Glob, Szczecin 1990

1987

1986

1984

1983

1979

1978

Artykuły w języku angielskim

  • Flying Saucers Review - czasopismo angielskiego stowarzyszenia ufologicznego artykuł pt. Under inteligent control FSR 1981 Vol.26 N6 Plik:FSR81V26N6.pdf

Artykuł w wydaniu francuskim

Tłumaczyłam

Przetłumaczono