Nadal idziemy
Nadal idziemy
Bito w wielki bęben głodu
i rozpoczynała się wędrówka:
śpiewali, gnając bydło,
rodząc po drodze dzieci;
między palcami stóp grzęzły kamyki.
ziem, które przemijały.
Opowiadali sobie o miastach
i utraconych krainach;
rozdymali nozdrza,
czując zapach soli.
Przypomnienie było jak smagnięcie batem,
więc się zrywali,
by dążyć,
choć morze cofało wciąż swe brzegi.
Lecz bęben nie cichł,
ogłuszał, kiedy przystawali.
Morze - krzyknęli wreszcie, klękając,
a bębny schowane w ich krwi
już tak biły jak puls.
Szli. Szli dalej.