Marker: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 1: | Linia 1: | ||
− | + | [[plik:Marker - okladka.jpg|thumb]] | |
+ | [[plik:Emma_Popik_-_Market_-_2017.pdf]] | ||
− | + | Ptaki krążyły ponad budynkami, krzycząc głośno w wilgotnym powietrzu. Zataczały pętle wokół gigantycznej anteny na dachu, służącej podobno sieci komórkowej, ale ludzie różnie o niej mówili. Ostatnio jednak rzadko podnosili głowy, więc przestali gadać i się martwić. Pory roku zachodziły jedna na drugą, żadna się nie kończyła, wciąż trwała martwa jesień. Czarne drzewa, już bez liści, stały nieruchomo. Chłopiec obudził się wcześnie, być może z powodu krzyczących ptaków, i spojrzał przez okno na bure, płaskie niebo. |
Wersja z 19:00, 13 lut 2017
Plik:Emma Popik - Market - 2017.pdf
Ptaki krążyły ponad budynkami, krzycząc głośno w wilgotnym powietrzu. Zataczały pętle wokół gigantycznej anteny na dachu, służącej podobno sieci komórkowej, ale ludzie różnie o niej mówili. Ostatnio jednak rzadko podnosili głowy, więc przestali gadać i się martwić. Pory roku zachodziły jedna na drugą, żadna się nie kończyła, wciąż trwała martwa jesień. Czarne drzewa, już bez liści, stały nieruchomo. Chłopiec obudził się wcześnie, być może z powodu krzyczących ptaków, i spojrzał przez okno na bure, płaskie niebo.